Jakiś czas temu zrozumiałam, że każda emocja jest po coś, że tak nas Bóg stworzył, że to, że coś czujemy, coś co pojawia się w mgnieniu oka nie jest złe, ale jest po coś. Jest dlatego ważne.
Dla mnie te złe emocje, są kopalnią informacji o mnie. I nie wypieram ich, tylko przyjmuję je, akceptuję je, analizuję je i za chwilę wybieram inne pozytywne uczucia. Ale już jestem mądrzejsza, o to, że wiem jak na coś reaguję, albo że co mi się nie podoba i mogę nad tym pracować. Nad zmianą swojej perspektywy, nad zobaczeniem czegoś w innym świetle, nad rozdzieleniem zachowania od intencji.
Negatywne emocje podpowiadają mi jak myślę, albo że czegoś jeszcze nie przebaczyłam, albo że coś jest dla mnie ważne, że się z czymś nie zgadzam, że czegoś nie chcę w swoim życiu.
Dlatego przestawiałam się i lubię jak czuję złe, negatywne emocje, bo wtedy dowiaduję się o sobie, jeśli potrafię dociec ich przyczyny. A że rzadko czuję złe emocje, to dlatego żadnej nie przepuszczam i akceptuję i analizuję, dzięki temu czuję ich coraz mniej i coraz rzadziej 🙂
Ważne jest to, żeby nauczyć się akceptować swoje emocje, te negatywne uczucia jak się pojawiają, bo one się pojawiają tak szybko. Czasem jakieś słowo, informacja, obraz i już czujemy coś negatywnego. Ważne jest, żeby nie obwiniać się za nie, za to, że się pojawiają. One są jakaś informacją, żeby nad czymś popracować.
Także lubię jak czuję jakąś negatywną emocję, chcę ją w pełni przez chwilę poczuć. Ale ponieważ wiem, że to ja kieruję sobą, więc ją przyjmuję, poczuję, biorę z niej co się da i żegnam ją z uśmiechem 🙂
Ważne, żeby te negatywne emocje nie zadomowiły się w nas 🙂
I żeby nie przerzucać ich na innego człowieka 🙂
Dobrego dnia 😊
Małgosia