
Każdy z nas – prędzej czy później – staje w sytuacji, w której chce dla kogoś dobrze. Pomóc. Wesprzeć. Pocieszyć. Wpłynąć pozytywnie na czyjeś życie. To naturalne – mamy w sobie odruch serca, potrzebę znaczenia, bycia ważnym dla innych. Wierzymy, że jeśli tylko jesteśmy „dobrymi ludźmi”, to nasz wpływ będzie również dobry. Ale czy na pewno?
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że samo bycie dobrym człowiekiem nie wystarcza. Można mieć najlepsze intencje, a mimo to kogoś zranić. Można chcieć pomóc, a jednak zaszkodzić. Można mówić prawdę, ale tak, że boli bardziej niż kłamstwo. Dlaczego tak się dzieje?
Bo dobry wpływ to coś więcej niż dobre chęci. To trzy rzeczy:
- Nie robić tego, co szkodzi
- Robić to, co jest dobre
- Robić to we właściwy sposób
I dopiero gdy wszystkie te trzy warunki są spełnione, możemy powiedzieć, że nasz wpływ naprawdę służy drugiemu człowiekowi.
1. Nie szkodzić – to znaczy na przykład, że cisza bywa cenniejsza niż mądre słowa
Znasz to uczucie, gdy ktoś mówi: „Chciałem tylko pomóc”, a Ty czujesz się jeszcze gorzej? Albo gdy ktoś udziela Ci „dobrej rady”, po której masz ochotę schować się pod kocem?
Nie wystarczy nie chcieć zaszkodzić. Trzeba być świadomym, co może szkodzić – nawet w dobrej wierze. Słowa, które miały podnieść na duchu, mogą trafić jak cios. Działanie, które miało przynieść ulgę, może tylko pogłębić ranę. Empatia to nie tylko współczucie – to zdolność przewidywania, jak nasze działania zostaną odebrane.
Czasem największym darem jest milczenie. Obecność. Uważność. Bycie przy kimś – bez zbędnych słów, bez „naprawiania”. Przykład? Kiedy ktoś traci bliską osobę, naprawdę nie potrzebuje teorii o „czasie, który leczy rany”. Potrzebuje kogoś, kto po prostu posiedzi obok, potrzyma za rękę, pobędzie z nim w bólu.
2. Robić dobro – ale świadomie i odpowiedzialnie
Dobre intencje to dopiero początek. Potem zaczyna się pytanie: czy to, co robię, rzeczywiście pomaga?
Wyobraź sobie, że Twoja przyjaciółka chce zmienić pracę, ale boi się. Ty, chcąc ją zmotywować, zaczynasz mówić, że „każdy może wszystko”, że „trzeba się po prostu odważyć”, że „strach to wymówka”. Ale w niej to tylko wzmacnia poczucie winy. Zamiast wsparcia – czuje się gorsza. Zamiast odwagi – paraliżuje ją jeszcze bardziej.
Dlaczego? Bo mówisz to, co uważasz za dobre, a nie to, czego ona teraz potrzebuje.
Prawdziwe dobro bierze się z uważności na drugiego człowieka, a nie tylko z własnych przekonań. Nie zawsze pomoc polega na dawaniu rozwiązań. Czasem polega na stworzeniu przestrzeni, by ktoś sam mógł do nich dojść. Pomoc, która naprawdę buduje, to taka, która bierze pod uwagę drugiego człowieka – jego historię, jego kontekst, jego emocje.
3. We właściwy sposób – czyli liczy się nie tylko co, ale i jak
Można zrobić coś dobrego… ale w sposób, który wszystko psuje.
Pomóżmy sobie przykładem. Wyobraź sobie, że ktoś przyznaje się przed Tobą do błędu. Zrobił coś głupiego, wstydzi się. A Ty, z najlepszymi intencjami, rzucasz: „No tak, mówiłem Ci, że tak będzie”. Prawda? Być może. Ale co osiągasz? Zamiast poczucia ulgi, dajesz mu tylko kolejny powód, by czuć się źle.
To pokazuje, jak ważna jest forma. Nawet najlepsza prawda, jeśli podana w zły sposób, może ranić bardziej niż kłamstwo.
Dlatego jeśli naprawdę chcesz działać z dobrym wpływem – zadbaj o:
- czas (czy to dobry moment?),
- ton (czy mówię z życzliwością?),
- słowa (czy one budują, czy ranią?).
Dobro jako codzienna praktyka
Dobro to nie etykieta, którą można sobie przypiąć. To nie jest coś, co mamy – to coś, co tworzymy każdego dnia. Nie w teorii. W praktyce. W każdej rozmowie. W każdym geście. W każdej reakcji na drugiego człowieka.
Być dobrym to za mało. Jeśli chcesz naprawdę mieć pozytywny wpływ na innych, ucz się:
- zatrzymywać, zanim coś powiesz;
- słuchać, zanim ocenisz;
- rozumieć, zanim zadziałasz.
Na koniec – prosto z serca
Piszę to wszystko nie z pozycji eksperta, ale z pozycji osoby, który nie raz mając dobre chęci, ale brak wiedzy czy świadomości robiłam coś źle. Chciałam pomóc – a zraniłam. Chciałam wesprzeć – a wywołałam presję. Chciałam być dobrą – a byłam nieuważną. I właśnie dlatego tak bardzo wierzę, że dobro wymaga czegoś więcej niż tylko chęci. Wymaga świadomości, dojrzałości i praktyki.
Nie wystarczy być dobrym człowiekiem. Trzeba jeszcze być dobrym w dobry sposób.
szczęścia na co dzień 🙂
Małgorzata Zalewska