
Dlaczego jestem wdzięczna za depresję? Dlatego, że dzięki niej miałam możliwość lepszego poznania siebie.
Parę lat temu nie uwierzyłabym, że taka optymistka i osoba pełna entuzjazmu jak ja, mogłaby mieć depresję. A jednak, nałożenie się wielu czynników w dość krótkim czasie, które spowodowały ogromny stres i utratę wiary w swoją sprawczość spowodowały, że na parę miesięcy musiałam wycofać się z wielu aktywności.
Mówi się, że depresja to choroba ludzi, którzy byli silni zbyt długo. Jeśli chodzi o mnie to potwierdzam, że tak właśnie było.
Najgorsze w depresji jest to, że człowiek zamyka się w sobie, wpada w taki ciemny tunel, w którym nie widać wyjścia. I to jest największe zagrożenie tej choroby, jak człowiek zawiesi się, zastygnie w tym stanie na dłużej.
Bardzo trudno jest z tego stanu wyjść samemu. Ja miałam szczęście, bo miałam wokół siebie grono oddanych osób i wsparcie psychologiczne, które bardzo mi pomogło. Ale myślę też, że moje wcześniejsze umiejętności i nastawienie na realizowanie celów również miały znaczenie. Jak tylko udało mi się wewnętrznie nieco uspokoić, to przeznaczyłam ten czas na lepsze poznanie siebie. Na zrozumienie czym jest depresja i jak sobie z nią poradzić.
Najbardziej wybrzmiewały we mnie słowa Scotta Pecka (książka: Droga rzadziej uczęszczana) „depresja to brak akceptacji”, i Alice Miller (książka: Dramat udanego dziecka) „depresja to tłumiony gniew”.
Zaczęłam studiować traumę, stres pourazowy, analizować swoje życie od początku i wszystkie trudne i przykre momenty, które miały w nim miejsce. I wracać do tych wydarzeń, żeby lepiej zrozumieć co się tak naprawdę zadziało i jakie mechanizmy przetrwania wykształciłam (u mnie to przede wszystkim były ucieczka i obłaskawianie).
Potrzebowałam przejść proces żałoby, żeby dojść do akceptacji. Potrzebowałam pozwolić sobie i uznać swoje uczucia żalu i smutku, żeby uleczyć i odpuścić różne zranienia, które bardzo głęboko schowałam w sobie. A które kumulowały się we mnie przez lata.
W tym procesie potrzebowałam też przejść przez etap gniewu, który całe życie mocno wypierałam, a który prawidłowo wykorzystywany pomaga nam lepiej stawiać granice i dążyć do tego co jest dla nas ważne. Pomaga nam nie rezygnować z siebie zbyt łatwo.
To wewnętrzna praca, nowa wiedza i odrodzona chęć do życia spowodowały moje jeszcze większe zainteresowanie tym, żeby uczuć się jak być bardziej szczęśliwym i cieszyć się życiem na co dzień. Moje zainteresowanie zaowocowało tym, że skończyłam kursy „Zarządzanie szczęściem” na Uniwersytecie Harvard i „Nauka o szczęściu” na Uniwersytecie Kalifornijskim Berkeley. I dzisiaj lepiej i uważniej przeżywam swoje życie.
Dlatego jestem wdzięczna depresji. Winston Churchill powiedział „nigdy nie zmarnuj dobrego kryzysu”. Ja swojego nie zmarnowałam. Wykorzystałam go, żeby być bardziej świadomą, uważną i wrażliwszą osobą
Jeśli czujesz, że życie Ciebie przytłacza, że za chwilę nie wytrzymasz, to proszę Ciebie szukaj pomocy, bo warto żyć. I można ponownie nauczyć się cieszyć się życiem
A jeśli czujesz, że ten post może komuś pomóc, to proszę udostępnij go lub wyślij tej osobie. Depresję można pokonać
dbaj o siebie i…
szczęścia na co dzień
Małgorzata Zalewska
Dyplomowany Life Coach & Mentor